Wczoraj dostałam informację od agencji, że wszystkie dokumenty, jakich potrzebuję podczas rozmowy wizowej są już przygotowane, więc w najbliższym czasie powinnam spodziewać się przyjazdu kuriera :-).
Tymczasem postanowiłam pojechać na zakupy i rozejrzeć się za prezentami dla rodziny goszczącej. Inne au pair często kupowały upominki w Empiku i wiedziałam, że można dostać tam książki w dwóch wersjach językowych - polskiej i angielskiej. Pojechałam tam, bo zależało mi na tym, żeby kupić tomik wierszy Wisławy Szymborskiej Tutaj/Here. Niestety okazało się, że od kilku tygodni nie ma go już w sprzedaży. Mimo wszystko udało się kupić coś dla host mamy, najstarszej dziewczynki i chłopca. Wciąż jednak brakuje mi prezentu dla jednego dziecka. Oto co mam:
Dla mamy: książka Made in Polska w wersji angielskiej. Można tam znaleźć dosłownie wszystko. Począwszy od polskich złóż i naszego eksportu, poprzez produkcję samochodów i statków, aż po jedzenie, najważniejsze miejsca i zabytki.
Dla starszej dziewczynki: planszówka Pan tu nie stał! czyli kolejny polski akcent. Według opisu: gracze przenoszą się do PRL-u, wsiadają do malucha i ruszają do różnych państw, żeby przywieźć towary, których brakuje w Polsce. Wydawało mi się, że tylko instrukcja jest po polsku, ale niestety na kartach też pojawiają się polskie napisy, więc pewnie po przylocie wezmę się za tłumaczenie...
Dla chłopca: puzzle w kształcie mapy polski. Są na nich zaznaczone miasta i rzeczy, z których znany jest dany region.
Kupiłam 2 opakowania ptasiego mleczka, ale na pewno kupię jeszcze sporo polskich słodyczy. Takich, których nie da się kupić w Stanach Zjednoczonych. No i oczywiście potrzebuję jeszcze prezentu dla młodszej dziewczynki, ale na skompletowanie wszystkiego mam jeszcze ponad 2 tygodnie :-)
Tymczasem postanowiłam pojechać na zakupy i rozejrzeć się za prezentami dla rodziny goszczącej. Inne au pair często kupowały upominki w Empiku i wiedziałam, że można dostać tam książki w dwóch wersjach językowych - polskiej i angielskiej. Pojechałam tam, bo zależało mi na tym, żeby kupić tomik wierszy Wisławy Szymborskiej Tutaj/Here. Niestety okazało się, że od kilku tygodni nie ma go już w sprzedaży. Mimo wszystko udało się kupić coś dla host mamy, najstarszej dziewczynki i chłopca. Wciąż jednak brakuje mi prezentu dla jednego dziecka. Oto co mam:
Dla mamy: książka Made in Polska w wersji angielskiej. Można tam znaleźć dosłownie wszystko. Począwszy od polskich złóż i naszego eksportu, poprzez produkcję samochodów i statków, aż po jedzenie, najważniejsze miejsca i zabytki.
Dla starszej dziewczynki: planszówka Pan tu nie stał! czyli kolejny polski akcent. Według opisu: gracze przenoszą się do PRL-u, wsiadają do malucha i ruszają do różnych państw, żeby przywieźć towary, których brakuje w Polsce. Wydawało mi się, że tylko instrukcja jest po polsku, ale niestety na kartach też pojawiają się polskie napisy, więc pewnie po przylocie wezmę się za tłumaczenie...
Dla chłopca: puzzle w kształcie mapy polski. Są na nich zaznaczone miasta i rzeczy, z których znany jest dany region.
Kupiłam 2 opakowania ptasiego mleczka, ale na pewno kupię jeszcze sporo polskich słodyczy. Takich, których nie da się kupić w Stanach Zjednoczonych. No i oczywiście potrzebuję jeszcze prezentu dla młodszej dziewczynki, ale na skompletowanie wszystkiego mam jeszcze ponad 2 tygodnie :-)
Prezenty dla host family (część 1)
Reviewed by Tsavo
on
10/08/2015
Rating:
Cieszę się, że znalazłam twojego bloga, będę tu często wpadać :)
OdpowiedzUsuńBędzie mi bardzo miło :)
Usuń