Światowe Dni Młodzieży

     Wydarzenie, na którym w ogóle miało mnie nie być. Okazało się jednak, że muszę pracować przez cały tydzień i nie wyjadę z Krakowa. Większość mieszkańców wyjechała wtedy poza miasto z obawy przed paraliżem komunikacyjnym i zagrożeniem terrorystycznym.

Codziennie baliśmy się, że cos moze się stać. W pracy poinformowano nas, że możemy zostać ewakuowani nawet kilkakrotnie podczas trwania ŚDM. Drugiego dnia zamknięto nawet ulicę, przy której mieszkamy, bo znaleziono na niej porzuconą paczkę.

Jednak pomimo wszelkich obaw, nic złego się nie stało. Ludzie bawili się swietnie, a my razem z nimi. Atmosfera była fantastyczna. Wszyscy rozmawiali ze wszystkimi, przybijali piątki nieznajomym, wymieniali się flagami i bransoletkami. Sama dostałam wyjątkową bransoletkę: pewnego dnia w mojej pracy pojawił się młody chłopak z Francji. Siedział na wózku inwalidzkim i był pod opieką kogoś z rodziny. Miał duże problemy z mową, właściwie nie dało się zrozumieć tego, co mówił. Chciał się ze mną przywitać, ale trudno było mu podać mi dłoń. Zobaczyłam, że na nadgarstku ma wiele bransoletek z rożnych stron świata. Pamiętałam, że w torebce miałam kilka bransoletek z Polski, więc wyjęłam jedną i założyłam mu na rękę. Chłopak tak się ucieszył, że dał mi jedną ze swoich. Później z trudem wstał z wózka i mnie przytulił. Było to tak miłe, że od tamtej pory nie zdjęłam tej bransoletki. Jest na niej napis: "Jesus, I trust in you", więc z uwagi na swoje poglądy religijne noszę ją odwróconą w taki sposób, żeby nie było widać tego, co jest na niej napisane.

     Udało mi się nawiązać znajomość z kilkoma osobami. W tym z Joeachimem z Francji, z którym tańczyliśmy pod Sukiennicami, kiedy padał deszcz i nie dało się wyjsć na zewnątrz oraz z Nickiem z Chicago, któremu pomogłam dostać się do innej części miasta. Abstrahując od części religijnej tego wydarzenia, z ktorą zupełnie się nie utożsamiam, reszta bardzo mi się podobała. Ludzie byli zachwyceni Krakowem i tym, w jaki sposób wszystko zostało zorganizowane. Warto choć raz w życiu dołączyć do imprezy, w której bierze udział prawie 3 miliony osób.