Święto flagi w szkole

     Dzisiaj piątek, więc jak co tydzień w szkole obchodzone jest święto flagi. Bardzo podoba mi się ten zwyczaj, więc chcę co nieco o nim powiedzieć.

Nie mam pojęcia, czy zwyczaj ten praktykowany jest także w innych szkołach. Wiem tylko, że w szkole, w której uczą się moje dzieci, co tydzień o 8:40 zaczyna się trwający pół godziny apel.


Co piątek 2 klasy przygotowują swoje wystąpienia. Każde z dzieci opowiada o tym, z jakiego kraju pochodzi (przypominam, że ponad 90% Amerykanów to imigranci lub potomkowie imigrantów). Rysują mapy swoich państw, mówią, jak znaleźli się w Stanach Zjednoczonych. Później wspomina się przełomowe wydarzenia w historii tego kraju.
Później cała szkoła śpiewa piosenki, starsze dzieciaki grają na instrumentach. Co ciekawe, często zdarza się, że nauczyciele przytulają swoich uczniów i są z nimi w bardzo przyjaznych relacjach. W przeciwieństwie do tego, co widzimy w polskich szkołach, tutaj apele są bardzo nieformalne. Nikt nie potrzebuje czarno-białego stroju, nikt nie stoi w dwuszeregu, uczniowie często podczas wystąpień dodają coś od siebie zamiast recytować wyuczony na pamięć tekst.

W każdy piątek trudno jest znaleźć wolne miejsce na parkingu, bo wielu rodziców przyjeżdża po to, żeby uczestniczyć w apelu. Dodatkowo każdy może dostać tutaj kawę lub ciastka, więc wiele osób z tego korzysta. Inni natomiast wolą kupić coś do picia/jedzenia w jednym z Starbucksów, które są tutaj dosłownie wszędzie.

Pod koniec apelu dzieciaki składają przysięgę przed flagą amerykańską, a na koniec wychodzą na środek wszyscy, którzy mieli urodziny w bieżącym tygodniu. Cała szkoła śpiewa im Happy Birthday, po czym każdy wraca do swojej klasy.