Czekałam na ten czas przez ponad rok. Od momentu, w którym 13 miesięcy temu wylądowałam w Polsce, marzyłam, żeby znowu wsiąść do samolotu i pojawić się w San Francisco.
Tydzień temu się udało. Podróż trwała 40 godzin. Samolot, którym miałam lecieć zepsuł się, więc byłam zmuszona zostać przez pewien czas w Oslo. Na szczęście jednak usterka została naprawiona i oto jestem w Kalifornii! :-)
Pierwsza reakcja? Absolutna ekscytacja. Usiadłam na ławce przy wejściu na lotnisko i zaczęłam płakać jak małe dziecko widząc to wszystko wokół mnie. Pózniej, przejeżdżając przez miasto, myślałam tylko o tym, ze każda sekunda tutaj jest warta wszystkich wyrzeczeń, z jakimi przyszło mi się spotkać w ciągu ostatniego spędzonego w Polsce roku.
A wiecie co jest najlepsze? To, że pomimo tak długiej nieobecności nadal mogę spotkać tutaj ludzi, którzy pomimo odległości wciąż traktują mnie tak jak kiedyś. Nie widziałam ich od ponad roku, a nadal mogę rozmawiać z nimi tak, jakbym nigdy stąd nie wyjechała.
Dzień dobry San Francisco!
Reviewed by Tsavo
on
6/19/2017
Rating:

Odkąd usunęłaś wątek na forum bardzo brakuje mi twoich historii. Bardzo lubiłam czytać o twoim au-paroowskim życiu i powrocie do domu:(
OdpowiedzUsuńAż się ucieszyłam razem z Tobą :) I tak jak poprzedniczce brakuje mi Twojego wątku...
OdpowiedzUsuńSzczerze mowiac tez brakuje mi tamtego wątku. Cieszę się jednak, ze wciąż są osoby, ktore o nim pamiętają i śledzą mnie tutaj, na instagramie czy snapie ;-)
OdpowiedzUsuńa co robisz teraz w stanach? przyjechalas na dluzszy okres?
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekamy na następny wpis. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhej hej :) czekam na kolejny wpis :)
OdpowiedzUsuń